To było
Oczywiście wiemy jak płynęła rzeka sztuki z jej rwącym nurtem awangardy. Kiedyś był obraz olejny, zgodny z zasadami, mieszali kolory z barw natury, pigmenty pracowicie zdobyte za pomocą oleju rozmieszczali na płótnie. Były zasady, byli mistrzowie, uczniowie i cała nomenklatura. Potem krok po kroku przyszło nowe – najpierw van Gogh z tymi swoimi uderzeniami pędzla.
Potem Picasso z tym żeby było zdeformowane a potem Duchamp z pisuarem jako obiektem sztuki i tzw. ready-made. Mat w trzech ruchach – malarstwo zostało pokonane. Właściwie ten pisuar i zamknięcie rozdziału pracy ręcznej i wyjście ze sztuką poza płótno to był koniec drogi.
Od tego czasu 1913 minęło ponad 100 lat i nadal tam się wszyscy pod tą ścianą ustawiają i taplają się w błocku. Co rusz słyszy się o jakimś „odważnym” malarzu który wyszedł poza płótno, albo poza ramy albo wszedł na płótno bez ram, albo zawinął coś w płótno itp. No ale przecież pisuar był dużo dalej i to była największa granica. Także malarstwo – to było. Kiedyś to było, teraz to nie jest.
Głucho wszędzie, ciemno wszędzie, co to będzie?
Co teraz? Skoro wszystko już było to malowanie nie ma sensu, trzeba wyjść poza płótno, robić performance – trzeba coś odkryć nowego, dokonać przełomu… albo… nie. Tak jak to działo się w innych dziedzinach, na przykład sadownictwo – najpierw ludzie siali ziemniaki i było dobrze. Potem przyszły okresy zmian, środki chemiczne np. DDT, solidne spryskiwanie roślin, żeby zabić grzyby, pleśnie i zarodniki. Potem okazało się że te awangardowe metody wcale nie są takie dobre – i okazało się że jednak odrzucamy już te naukowo-chemiczne awangardowe nowinki, i wracamy do starego dobrego rolnictwa z robalami. Jabłka pięknem bez plamki, duże smaczne i słodkie?
To było dobre dla naiwniaków w latach 90. Za takimi owocami stał właściciel szklarni, który przyjeżdżał swoim fso 1500, tyłem do szklarni, rura wydechowa w drzwi i uruchamiało się silnik na 10 godzin. Do szklarni szedł CO2, a dwutlenek węgla pomaga we wzroście roślin. Jabłka były piekne, polane solidną chemią nie miały jednego ugryzienia robaka. Tylko że razem z dwutlenkiem węgla szedł do szklarni ołów, szkodliwe metale i opary spalanej benzyny. Teraz inaczej podchodzimy do owoców niż za czasów Leszka Balcerowicza. Teraz rozumiemy, że skoro robak ugryzł – znaczy że zdrowe, skoro zgniłe, znaczy prawdziwe – jak życie. Wróciliśmy do korzeni – małe rodzinne farmy, a owoce, nieduże, kwaśne, zgniłe i z robakami. I to samo czeka owoce sztuki – powrót do korzeni.
Obraz olejny
Nasuwa się pytanie – jak zacząć, gdzie szukać informacji o tym co już dawno minęło. Buduję maksymalnie złożoną i kompleksową bazę wiedzy o tym zagadnieniu – tutaj: obraz olejny . Na artTV można też znaleźć sporo rad o technikach, materiałach a także o tym jak malować. Polecam na początek moje dwa filmy o budowie blejtramu: