Stanisław Baj to jeden z moich autorytetów – malarsko i życiowo. Niesamowity człowiek, pełen dobra, ciepła i spokoju. Indiański mędrzec. To właśnie obserwując takich ludzi wydestylowałem ideał mojej postawy życiowej. Profesor Baj jest niesamowicie dostojny w swojej skromności. To jest siła charakteru, umysłu i duszy. Stanisław Baj często maluje nadbużańskie krajobrazy. Lata wnikliwej malarskiej drogi prowadzącej w głąb krajobrazu rzeki. Jak sam powiedział w jednym z wywiadów o rzece Bug: obserwuje ją i maluje z jednego miejsca od 20 lat. To Sugry koło Kodnia. Od 20 lat patrzę jak płynie, wylewa, zamarza, budzi się na wiosnę do życia, zamiera jesienią, w deszczu, burzy, o wschodzie i zachodzie słońca, we mgle, w dzień i w nocy…
(…)
Ta rzeka stała się dla mnie istotą rzeczy nie tylko w malarstwie, ale także w życiu. Jest osią mojego świata. Płynąca woda jest poziomem a padające na nią światło pionem. To co jest dookoła jest tylko uzupełnieniem.
Źródło wywiadu to blog Ulica ekologiczna
Z zainteresowaniem śledzę malarstwo profesora Baja od lat. Piony, poziomy, i smak kolorów mgły, szarości, ugrów i zieleni. Przez lata dominowały takie kolory.
A teraz wchodzę na Facebooka galerii Atak i co widzę? Bardzo ciekawe eksperymenty z zupełnie innymi barwami:
Może to chwilowe eksperymenty, może początek dłuższej przygody z takimi wyrazistymi kolorami. Ja bardzo lubię szarości, ciężkie ołowiane nieba w obrazach profesora, dlatego mam nadzieję, że tamta atmosfera nie zostanie całkiem porzucona ale te wyraźne kolory też wyglądają ciekawie.
Tutaj na stronie Wiryndarz galeria sztuki garść najnowszych obrazów Profesora. Dla chętnych (to już nie mojego autorstwa, tylko Klaudii Brzuch) dwa słowa o relacji mistrz-uczeń zaobserwowanej w analizie płócien Profesora i Urszuli Kałmykow.