Łukasz Patelczyk – artysta konsekwentny. Przy bliższym spotkaniu z jego pracami płótna dużo zyskują względem cyfrowych rejestracji. Widząc je na monitorze komputera czy na stronach albumów nie widać niuansów faktury, nie czuć charakteru obrazu.
Czym zaskoczyły mnie obrazy Łukasza Patelczyka przy bezpośrednim kontakcie? Matową fakturą. W pewnych obszarach płótna, dokładniej tam gdzie artysta malował rośliny które umieszczał na pierwszym planie pojawia się ciekawy mat. Ta roślinność jest bardzo fajnie są malowana, tak płasko i matowo.
Oczywiście nośniki cyfrowe mają kłopot z uchwyceniem tego, dlatego na zdjęciu nie widać tego tak wyraźnie jak w rzeczywistości. Ten mat ma szlachetny wygląd co buduje efekt dopracowania obrazu.
Łukasz Patelczyk – malarstwo, czyli o co w tym chodzi
Artysta o swoim malarstwie mówi: Tematem moich prac jest symbioza stylów, łączenie ze sobą języka abstrakcji z klasycznym malarstwem pejzażowym. Staram się szukać takich rozwiązań, w których oba te języki współgrają i tworzą spójne dzieło. (źródło: wywiad z Łukaszem Patelczykiem w Vogue. W tym miejscu ja bym tu pochylił się nad tym łączeniem i tym co znaczy spójne dzieło. W sztuce ciekawe są paradoksy, tutaj ta spójność wynika z braku spójności. Zauważmy że na pierwszy rzut oka to te światy nie pasują do siebie. Ważnym aspektem w malarstwie Łukasza Patelczyka jest prowadzenie oka widza po płótnie (mówię o tym więcej w filmie). Artysta nieraz buduje pierwszy plan z elementów świata przyrody dlatego geometryczne kształty wręcz wychodzą z obrazu. W rezultacie wchodzą one bezpośrednio do głowy odbiorcy.
Intersujący watek dla osób które myślą o kreatywnym dywersyfikowaniu kapitału
Oczywiście uznanie rynku to nie jest kluczowy element w postrzeganiu sztuki, ale warto odnotować fakt że obrazy artysty bez problemów osiągają na aukcjach ceny kilkudziesięciu tysięcy złotych. Wskazanie Łukasza Patelczyka na pierwszym miejscu Kompasu Młodej Sztuki od kilku już lat wskazuje jasno że jest to nazwisko które jest dobre do inwestowania. Osobiście jestem bardzo ostrożny z sympatią wobec niewidzialnej pięści rynku, ale niewątpliwie aktywność kolekcjonerów to dobry impuls dla malarzy. Reasumując myślę że to dobrze, że malarstwo coraz powszechniej postrzegane jest jako lokata kapitału.